Każdy go zna, większość go podziwia, ale na pewno nikt nie wie więcej o gotowaniu i kulturze związanej z jedzeniem niż on. Dzisiaj przedstawiamy 10 argumentów dowodzących, że Roberta Makłowicza nie da się nie kochać. Kucharz, influencer, historyk z zamiłowania.
Makłowicz zabrał widzów Dzień Dobry TVN nad Adriatyk, a dokładnie do dalekiej Dalmacji, czyli części Chorwacji. Tutaj znajduje się mikrokosmos Roberta. I to tutaj kucharz pomieszkuje już od 9 lat. To właśnie nam zdradził, jakie miejsca warto zwiedzić, aby zjeść najsmaczniej jak to tylko możliwe. Robert Makłowicz o ChorwacjiRobert Makłowicz od 9 lat żyje pomiędzy Chorwacją a Polską. Przed wakacjami wyrusza z rodzinnego Krakowa do Dalmacji, na półwysep Pelješac, gdzie ma dom. Spędza tam 3-4 miesiące, poznając od lat regionalną kuchnię, tradycje kulturowe oraz zabytki. Pierwszy przystanek na restauracyjnej mapie to lokal, w którym kucharz sam łowi owoce morza i ryby, i sam je przygotowuje. Co ciekawe okolica domu Makłowicza jest niemalże pusta. Brak turystów spowodowany jest jednak nie tylko południe Europy, nie tylko Dalmacja, są poza sezonem niemalże puste. Bardzo mało ludzi tu mieszka. W sezonie się zapełnia, ten niby się zaczął, ale nadal jest pusto ze względów epidemicznych. W każdym razie tutaj jest bezpiecznie, nie trzeba chodzić w maskach, dlatego Dalmacja serdecznie was zaprasza- zachęcił Robert. Makłowicz odwiedził również tzw. „Małe morze”, czyli zatokę w głębi lądu. Tutejsze wody słyną z hodowli ostryg i muli. Jak twierdzą znawcy, miejscowe ostrygi należą do najlepszych na świecie, bo przetrwał tutaj gatunek ostrygi europejskiej - wyjaśnił uraczył się omawianymi ostrygami. Są one dużo mniejsze niż te pacyficzne, ale za to ich smak rekompensuje rozmiar. Obejrzyjcie cały materiał Roberta prosto z Chorwacji. Zobaczycie nie tylko wspaniałe widoki, ale także pięknie przyrządzone potrawy. Robert Makłowicz o Chorwacji w czasie pandemiiTen rok jest szczególny ze względu na pandemię. Mimo to Robert zdecydował się pojechać do ukochanej Chorwacji, choć podróż znacznie się wydłużyła. Musiał nadłożyć 600 km, jadąc przez Niemcy, a nie przez Czechy, w których granice były niebawem odwiedzą synowie oraz żona. Będą – jak co roku – łączyć przyjemne z pożytecznym: tzn pracę i wakacje. Robert pragnie także napisać książkę, a dokładnie chce wznowić zbiór reportaży „Cafe Museum” (zbiór reportaży poświęconych kulturze Austro-Węgier). Być może uzupełni go nowymi historiami widzianymi „od kuchni”. Podczas rozmowy z prowadzącymi Dzień Dobry TVN Makłowicz kilkakrotnie zachęcił do przyjazdu do Chorwacji, która jest teraz niezwykle opustoszała, a więc także bezpieczna. Robert w swoim raju zamierza spędzić kilka najbliższych miesięcy, czego niewymownie mu zazdrościmy i z niecierpliwością czekamy na opowieści z tej podróży. Obejrzyjcie całą wideorozmowę z Makłowiczem prosto ze słonecznej Chorwacji. Zobacz także:Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Anna MierzejewskaReporter: Robert MakłowiczW Chorwacji Robert Makłowicz odbywa wędrówkę rzeką Neretwą. Na dziobie płynącej łodzi gotuje potrawę z węgorzy, kilku żab i pomidorów. Płynąc kanałami, opowiada, jak pieczołowicie odnawia się tutaj zrujnowane zabytki. Pokazuje mandarynkowe gaje i poletka winorośli. Przed wieczorem zaprasza do obejrzenia ruin jednej z wiosek.Z dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem i krytykiem kulinarnym o życiu między Krakowem a AdriatykiemGdy myśli pan "mój dom", to właściwie o jakim miejscu? Zawsze myślałem, że tworzy go cała środkowa Europa, z której wywodzi się moja bliższa i dalsza rodzina. Teraz moje rozumienie tego pojęcia o tyle się skonkretyzowało, że mieszkam i w Krakowie, i w Dalmacji. Mój dom to dziś przestrzeń rozpięta pomiędzy Krakowem a na Węgrzech się pan nie zadomowił? Przecież tam także jakiś hektar należy do pana?Ale dom w tym węgierskim przypadku to za dużo powiedziane. Parę lat temu kupiliśmy z żoną zrujnowane gospodarstwo w znanych ze znakomitych win okolicach Badacsony, czyli krainie wulkanicznych wzgórz po północnej stronie Balatonu. Ale tam mieszkać się nie da, bo to tylko stare, zrujnowane gospodarstwo. Koncentruję się więc na Krakowie i to pańskie wejście w nieruchomości czemu służyło?Od lat marzyłem, żeby móc rozpiąć swe życie między różnymi, także klimatycznie, krajami. Przez lata wydawało mi się to nic racjonalnego, np. wyrachowania inwestycyjnego, w tych zakupach nie było? Niewątpliwie były to też inwestycje, zwłaszcza w wypadku ziemi na Węgrzech. Kosztowała konkretne pieniądze, ale dużo taniej niż koło Krakowa. Zawsze chciałem mieć coś na południe od Karpat. Byłem święcie przekonany, że na Chorwację mnie nie stać, bo znałem tylko ceny ziemi nad morzem. Podkuliłem więc ogon i wtedy trafiła się okazja na Węgrzech: kawał ziemi z chałupą do rozbiórki. Kiedy dostałem kosztorys budowy nowego domu, to złapałem się za głowę, bo koszt przekraczał o połowę kredyt, jaki wziąłem na ten cel. Jeszcze rozmawiałem z architektem, a żona już grzebała w internecie. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że w Dalmacji, o ile człowiek nie chce mieszkać na samym brzegu Adriatyku, ceny są dużo niższe niż w Polsce. Tak zatem w ramach naszego kredytu stać nas było na dom, którego nie trzeba remontować, i wiosną 2009 kupiliśmy coś takiego na półwyspie Pelješac, parędziesiąt kilometrów na północ od można naprawdę mieszkać w dwóch tak odległych domach?Odległych...? Tam jedzie się z Krakowa tak samo długo jak do Koszalina. Niemal do końca wygodną autostradą. Te 1300 km to tylko jeden dzień dość męczącej podróży. Ale to miejsce idealne na moją starość: ciepło, oliwki, mule, ostrygi, wino. Poza tym stosunki między ludźmi są tam tak cudownie archaiczne. Ludzi jest tam bardzo mało. Cała Dalmacja, czyli ten kawał między Zadarem na północy a Dubrownikiem na południu, ma znacznie mniej mieszkańców niż Kraków. Na Pelješacu praca jest tylko w sezonie turystycznym. Poza tym można tam uprawiać wino, doglądać gajów oliwnych albo łowić ryby. Ci nieliczni ludzie, którzy tym wszystkim się tam zajmują, są przez większość roku niezwykle złaknieni innych musiał się pan zatem specjalnie starać, by wrosnąć w to środowisko?Zostałem raczej w nie wciągnięty. W mojej wiosce mieszkają dwie rodziny i jedna staruszka. Dla nich jest wielką gratką, kiedy pojawia się ktoś nowy, w dodatku jeśli da się z nim porozumieć. A chorwacki to nie węgierski i na słowiańskiej bazie można się szybko uczyć języka. W rozmowach z tymi ludźmi zawsze uderza mnie, że oni naprawdę interesują się tym, co u mnie słychać, jak żyję. To nie są zdawkowe pytania, tylko takie pierwotne pragnienie rozmowy i przejęcie się drugim człowiekiem. Nie ma mnie przecież tam przez znaczną część roku, bo moje dzieci ciągle objęte są obowiązkiem szkolnym i wypełniają go w Krakowie. Spędzam tam więc jakieś trzy miesiące. Nasz dom stoi wśród winnic, do morza jest parę kilometrów, ale mamy widok na góry. To kompletna wiocha, ale cudowne miejsce. Podkreśla pan często historyczne związki Polski z krajami, które należały do Austro-Węgier. Czy przeciętni mieszkańcy Chorwacji też przywiązują do nich wagę? Bardzo wielką. One im imponują. Dla Chorwatów podkreślanie tysiącletniej unii z Węgrami, związków z Wiedniem i koneksji Dubrownika z Wenecją to okazja, by odróżnić się od reszty bałkańskiego poturczonego tygla. Bo to nie są takie Bałkany jak w sąsiednich Serbii czy Bośni. To przede wszystkim Europa Środkowa i Śródziemnomorze. A Polacy jeżdżą do Chorwacji od bardzo dawna. Na przykład na pamiątkę pobytu Stanisława Witkiewicza w Lovranie na Istrii, zakończonego zresztą śmiercią artysty, kilka lat temu odsłonięto tam tablicę, a w trakcie uroczystości przygrywała góralska kapela z Zakopanego. Jako jeden z prekursorów dziennikarstwa kulinarnego ma pan poczucie sukcesu w zmienianiu polskich upodobań kulinarnych?Kiedy patrzę, że ciągle dominuje schabowy i pomidorowa, to połowicznego. Na pewno niesamowicie poprawiła się nasza świadomość kulinarna. Przez pierwsze lata po 1989 r. wmawiano nam, że pazerni kapitaliści wciskają nam na siłę te parmezany, krewetki i wina. Wystarczy poczytać reklamy sprzed II wojny, by zobaczyć, że na rogu Wiślnej i św. Anny w Krakowie, przed 1939 r. był lokal, w którym dwa razy w tygodniu podawano świeże ostrygi prosto z ofertyMateriały promocyjne partnera Co ciekawe, w kuchni Roberta Makłowicza wyspę umieszczono pod oknem, a nie w centrum pomieszczenia czy w poprzek, by oddzielała strefę kuchenną od salonu. Wyspa Roberta Makłowicza wyposażona jest w zlew, kuchenkę gazową oraz elegancki, kamienny blat. Z krakowskim dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem i krytykiem kulinarnym - rozmawia Marek BartosikGdy myśli Pan "mój dom", to właściwie o jakim miejscu? Zawsze myślałem, że tworzy go cała środkowa Europa, z której wywodzi się moja bliższa i dalsza rodzina. Teraz moje rozumienie tego pojęcia o tyle się skonkretyzowało, że mieszkam i w Krakowie, i w Dalmacji. Mój dom to dziś przestrzeń rozpięta pomiędzy Krakowem a także: We własnym mieszkaniu rozpoczęły samodzielne życieA na Węgrzech się Pan nie zadomowił? Przecież tam także jakiś hektar należy do Pana?Ale dom w tym węgierskim przypadku to za dużo powiedziane. Parę lat temu kupiliśmy z żoną zrujnowane gospodarstwo w znanych ze znakomitych win okolicach Badacsony, czyli krainie wulkanicznych wzgórz po północnej stronie Balatonu. Ale tam mieszkać się nie da, bo to tylko stare, zrujnowane gospodarstwo. Koncentruję się więc na Krakowie i to Pańskie wejście w nieruchomości czemu służyło?Od lat marzyłem, żeby móc rozpiąć swe życie między różnymi, także klimatycznie, krajami. Przez lata wydawało mi się to nic racjonalnego, np. wyrachowania inwestycyjnego, w tych zakupach nie było? Niewątpliwie były to też inwestycje, zwłaszcza w wypadku ziemi na Węgrzech. Kosztowała konkretne pieniądze, ale dużo taniej niż koło Krakowa. Zawsze chciałem mieć coś na południe od Karpat. Byłem święcie przekonany, że na Chorwację mnie nie stać, bo znałem tylko ceny ziemi nad morzem. Podkuliłem więc ogon i wtedy trafiła się okazja na Węgrzech: kawał ziemi z chałupą do rozbiórki. Kiedy dostałem kosztorys budowy nowego domu, to złapałem się za głowę, bo koszt przekraczał o połowę kredyt, jaki wziąłem na ten cel. Jeszcze rozmawiałem z architektem, a żona już grzebała w internecie. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że w Dalmacji, o ile człowiek nie chce mieszkać na samym brzegu Adriatyku, ceny są dużo niższe niż w Polsce. Tak zatem w ramach naszego kredytu stać nas było na dom, którego nie trzeba remontować, i wiosną 2009 kupiliśmy coś takiego na półwyspie Pelješac, parędziesiąt kilometrów na północ od można naprawdę mieszkać w dwóch tak odległych domach?Odległych...? Tam jedzie się z Krakowa tak samo długo jak do Koszalina. Niemal do końca wygodną autostradą. Te 1300 km to tylko jeden dzień dość męczącej podróży. Ale to miejsce idealne na moją starość: ciepło, oliwki, mule, ostrygi, wino. Poza tym stosunki między ludźmi są tam tak cudownie archaiczne. Ludzi jest tam bardzo mało. Cała Dalmacja, czyli ten kawał między Zadarem na północy a Dubrownikiem na południu, ma znacznie mniej mieszkańców niż Kraków. Na Pelješcu praca jest tylko w sezonie turystycznym. Poza tym można tam uprawiać wino, doglądać gajów oliwnych albo łowić ryby. Ci nieliczni ludzie, którzy tym wszystkim się tam zajmują, są przez większość roku niezwykle złaknieni innych musiał się Pan zatem specjalnie starać, by wrosnąć w to środowisko?Zostałem raczej w nie wciągnięty. W mojej wiosce mieszkają dwie rodziny i jedna staruszka. Dla nich jest wielką gratką, kiedy pojawia się ktoś nowy, w dodatku jeśli da się z nim porozumieć. A chorwacki to nie węgierski i na słowiańskiej bazie można się szybko uczyć języka. W rozmowach z tymi ludźmi zawsze uderza mnie, że oni naprawdę interesują się tym, co u mnie słychać, jak żyję. To nie są zdawkowe pytania, tylko takie pierwotne pragnienie rozmowy i przejęcie się drugim człowiekiem. Nie ma mnie przecież tam przez znaczną część roku, bo moje dzieci ciągle objęte są obowiązkiem szkolnym i wypełniają go w Krakowie. Spędzam tam więc jakieś trzy miesiące. Nasz dom stoi wśród winnic, do morza jest parę kilometrów, ale mamy widok na góry. To kompletna wiocha, ale cudowne miejsce. Jeżeli tylko będę mógł, przeniosę się tam i do Krakowa będę przyjeżdżał na parę tygodni w nam nie umknęło... Chce się Pan rzeczywiście z Krakowa wynieść? Pan? Taki galicyjski, taki miasto metafizycznie mnie stworzyło, ale już od dawna nic mi nie to? A studia, ludzie, którzy Pana ukształtowali, restauracje, które kilkanaście lat temu, na początku kariery krytyka kulinarnego, zaczął Pan opisywać? Roli studiów bym nie przeceniał. Ukształtowały mnie raczej lektury, ciekawość świata i jego smaków. Nie żebym się skarżył, ale dzisiaj w Krakowie nie czuję się specjalnie potrzebny. Więcej zajęć mam w Warszawie, Wrocławiu czy w Chorwacji niż tutaj. No i coraz trudniej się tu mieszka, bo buduje się w każdej wolnej dziurze, ale nie z myślą o interesie wspólnym, lecz o napchaniu kasy dewoloperom, jak na mojej także: We własnym mieszkaniu rozpoczęły samodzielne życiePodkreśla Pan często historyczne związki Polski z krajami, które należały do Austro-Węgier. Czy przeciętni mieszkańcy Chorwacji też przywiązują do nich wagę? Bardzo wielką. One im imponują. Dla Chorwatów podkreślanie tysiącletniej unii z Węgrami, związków z Wiedniem i koneksji Dubrownika z Wenecją to okazja, by odróżnić się od reszty bałkańskiego poturczonego tygla. Bo to nie są takie Bałkany jak w sąsiednich Serbii czy Bośni. To przede wszystkim Europa Środkowa i Śródziemnomorze. A Polacy jeżdżą do Chorwacji od bardzo dawna. Na przykład na pamiątkę pobytu Stanisława Witkiewicza w Lovranie na Istrii, zakończonego zresztą śmiercią artysty, kilka lat temu odsłonięto tam tablicę, a w trakcie uroczystości przygrywała góralska kapela z Zakopanego. Jako jeden z prekursorów dziennikarstwa kulinarnego ma Pan poczucie sukcesu w zmienianiu polskich upodobań kulinarnych?Kiedy patrzę, że ciągle dominuje schabowy i pomidorowa, to połowicznego. Na pewno niesamowicie poprawiła się nasza świadomość kulinarna. Przez pierwsze lata po 1989 r. wmawiano nam, że pazerni kapitaliści wciskają nam na siłę te parmezany, krewetki i wina. Wystarczy sięgnąć do krakowskich gazet, poczytać reklamy sprzed I wojny, by zobaczyć, że jest zupełnie inaczej. Mało kto wie, że w dawnym domu towarowym Krakus, tym na rogu Wiślnej i św. Anny w Krakowie, przed 1939 r. był lokal, w którym dwa razy w tygodniu podawano świeże ostrygi prosto z Pańskiej ostatniej książce "Café Museum" przepisów kulinarnych jest wyraźnie mniej niż w ma ich tam w ogóle. Bo kuchnia interesuje mnie jako przejaw historii, tradycji. Dlatego tym razem starałem się opisać swoje wędrówki po tym moim środkowoeuropejskim domu. Niektórzy mówią, że to literatura. Jeśli tak, to dumny gdyby Pan urządzał kolację wigilijną na Pelješcu, to co by Pan podał?Na pewno nie karpia, bo tej ryby mieszkańcy Dalmacji nie poważają. Inaczej niż w Slawonii, czyli tej odleglejszej od wybrzeża części Chorwacji. Tam je się karpia przez cały rok. Na Pelješcu podawałbym oliwki, mule i ostrygi, które teraz, a nie wtedy gdy masowo przyjeżdżają tam turyści, są najlepsze. No i sztokfisza, czyli suszonego solonego dorsza. To tradycyjne dalmatyńskie danie dla pewności spytam: tegoroczne święta i sylwestra spędzi Pan w Krakowie?Tak. Na razie ciągle tu małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn! Polecamy w serwisie Podrobili 17 tys. ton paliwa, staną przed sądemNajciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym** Niezwykła kobieta, mało kto zna prawdę. Nie do wiary, kim jest żona Roberta Makłowicza. Niezwykła kobieta, mało kto zna prawdę. Robert Makłowicz rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Jednak rok temu kucharz poinformował o bardzo radosnym wydarzeniu – okazało się, że dziennikarz został dziadkiem. Opowiadając o tym, jak Rozmowa z Robertem Makłowiczem, dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem i krytykiem kulinarnym Z dziennikarzem, pisarzem, podróżnikiem i krytykiem kulinarnym o życiu między Krakowem a Adriatykiem 1 stycznia 2011, 18:07 Mistrz słowa Robert Makłowicz i jego najsłynniejsze teksty. Sprawdź się i rozwiąż nasz QUIZ! Latwo nie będzie Robert Makłowicz jest cenionym kucharzem, podróżnikiem i publicystą. Widzowie kochają go za poczucie humoru, ogromny dystans do siebie, a także barwny język.... 19 lipca 2022, 11:20 Oto najlepszy przepis na chłodnik Roberta Makłowicza. Tak zrobisz go krok po kroku! [PRZEPIS, SKŁADNIKI] Chłodnik większość znamy jako ten zrobiony z buraków i botwinki. Jednak oprócz litewskiego, występują również takie zrobione z cukinii, marchewki czy ogórków.... 19 lipca 2022, 11:07 Przepis na zielony chłodnik z młodymi ziemniakami od Roberta Makłowicza. Idealna zupa na lato Pyszny, aromatyczny chłodnik z zieleniny to propozycja Roberta Makłowicza na orzeźwiające danie na lato. Znany kucharz, autor kulinarnego vloga "Robert... 8 czerwca 2022, 14:04 Gessler, Makłowicz i Starmach pokazują wnętrza swoich kuchni. Lastryko, biel i drewno... Znani i lubiani kucharze, krytycy kulinarni i smakosze często pokazują, jak gotują w zaciszu swoich domów. Często dzielą się przepisami na mediach... 3 czerwca 2022, 14:08 Robert Makłowicz: Lepsza świnia z Węgier niż karkówka z przeceny. Z patronem "Europy na widelcu" rozmawiamy w trakcie festiwalu Robert Makłowicz do Wrocławia zajechał w drodze z Sahary do Krakowa. Zaraz wróci, żeby uczestniczyć w "Europie na widelcu", najważniejszym festiwalu w jego... 31 maja 2022, 8:25 "Europa na widelcu" po dwóch latach przerwy znów we Wrocławiu. Zaprasza Robert Makłowicz! "Nie ma piękniejszego i bardziej optymistycznego widoku niż tysiące ludzi połączonych w odwiecznym rytuale konsumpcji". Tymi słowy Robert Makłowicz zaprasza do... 27 maja 2022, 21:16 Szparagi białe czy zielone? Makłowicz ma swój typ. Jak przechowywać szparagi? Przepisy od mistrzów kuchni Szparagi to hit wiosny. Istnieje na nie wiele sposobów. Warto zrobić szparagi z piekarnika, patelni i z grilla. Swoich zwolenników mają zarówno szparagi... 25 maja 2022, 23:10 Robert Makłowicz wraca do Wrocławia. Festiwal kulinarny “Europa na widelcu” rozpoczyna się w tym tygodniu Po pandemii uczestnicy “Europy na widelcu” niechybnie zgłodnieli. Ku ich uciesze festiwal powraca do Wrocławia. Kilka dni przed początkiem uczty mamy coś na... 24 maja 2022, 19:01 Café Adria. Spotkanie z Robertem Makłowiczem i Łukaszem Galuskiem w MCK Adriatyk – coś więcej niż morze wiążące ze sobą wybrzeża i ludy. To także przestrzeń, gdzie ścierały się wpływy polityczne, gdzie formowała się historia i... 24 maja 2022, 11:39 Kulinarne święto w Tarnowie. Trwa Ukraińska Gastromajówka na Rynku. Wśród gości pojawił się Robert Makłowicz i Mikołaj Rej [ZDJĘCIA] W Tarnowie rozpoczęła się w sobotę (30 kwietnia) Ukraińska Gastromajówka. Na Rynku można skosztować tradycyjnych ukraińskich potraw i przekąsek oraz poznać... 30 kwietnia 2022, 16:28 Robert Makłowicz w Toruniu. Znawca kuchni i kultur pojawi się w I LO na Multicultural Festival W I Liceum Ogólnokształcącym odbędzie się już dziś ( niezwykłe spotkanie z kucharzem, podróżnikiem oraz znawcą kultur - Robertem Makłowiczem. 5 kwietnia 2022, 10:22 Donuty Ekipy Friza w sklepach. Były lody, teraz są pączki od youtuberów. Katarzyna Bosacka komentuje Były słynne lody Ekipy i oranżada, teraz zespół znanego youtubera Friza poszedł za ciosem i wypuścił na rynek donuty. Kolorowe pączki 28 marca pojawiły się w... 30 marca 2022, 8:58 Robert Makłowicz poleca przepisy z wędzonym skarbem Małopolski. Czym jest suska sechlońska? Suska sechlońska jest prawdziwym skarbem Małopolski. Ten zdrowy przysmak stał się kulinarnym bohaterem jednego z ostatnich odcinków programu „Robert Makłowicz... 11 marca 2022, 11:22 Kuchnia Roberta Makłowicza. Zobacz wnętrze jego kuchni Robert Makłowicz to osobowość kulinarna, która cieszy się nieustającą sympatią Polaków. Jego anegdoty kulinarne rozśmieszają od lat, a podróże kulinarne... 8 marca 2022, 14:22 Ranking najlepszych polskich kanałów kulinarnych na YouTube. Przoduje Tomasz Strzelczyk OddaszFartucha. Kto jeszcze? Kanały kulinarne na YouTube cieszą się dużą popularnością. Ich autorzy zamieszczają ciekawe, pouczające i niekiedy humorystyczne filmiki, z których możemy... 10 lutego 2022, 12:22 Limanowa. Robert Makłowicz powróci w Beskid Wyspowy: teren bliski sercu Robert Makłowicz zamierza powrócić w najbliższym czasie w Beskid Wyspowy. Zapowiedział to pod koniec stycznia w trakcie swojego internetowego programu na żywo... 7 lutego 2022, 14:17 Stażyści z Lublińca spotkali we Włoszech Roberta Makłowicza Uczniowie Zespołu Szkół Zawodowych w Lublińcu wzięli udział w kolejnym stażu realizowanym w ramach projektu Erasmus + „Dobry zawód – lepsza przyszłość”. Tym... 22 listopada 2021, 11:37 Myślenice. Robert Makłowicz, koneser Beskidu Wyspowego, kliszczackich tradycji, sapki i haluszek To, że zna się na historii i na kuchni wiadomo było od dawna i wszystkim. Nie wszyscy wiedzieli, że jego miłością oprócz Krakowa i Chorwacji, są Myślenice i... 11 listopada 2021, 18:39 Jeść jak Robert Makłowicz, czyli za co pokochali go Polacy? Polacy pokochali Roberta Makłowicza, bo uosabia życie, o którym marzą: luksusowego filozofa, który bezkompleksowo peregrynuje przez świat i dobrze się odżywia. 10 listopada 2021, 0:07 Robert Makłowicz w Poznaniu. W galerii Posnania dawał pokaz kulinarny i oceniał dania. [ZDJĘCIA] Smakowite zapachy rozeszły się po centrum handlowym Posnania w sobotę, 2 października. W strefie Food Fyrtel Robert Makłowicz spotkał się z poznaniakami i... 2 października 2021, 18:18 "Smaki dziedzictwa" w krośniewickim muzeum z Makłowiczem w tle Muzeum im. Jerzego Dunin-Borkowskiego w Krośniewicach po raz kolejny wzięło udział w obchodach Europejskich Dni Dziedzictwa. Tegoroczna edycja odbywała się pod... 17 września 2021, 14:52 Robert Makłowicz. Robert Makłowicz był arcypopularną i niemal powszechnie szanowaną postacią internetową na długo przed pandemią. W niemałym stopniu zawdzięczał to internautom, którzy wrzucali na YouTube’a przeróbki jego archiwalnych nagrań telewizyjnych, osiągające czasem ponad milion wyświetleń.